Gwiazdy dukaty


As moedas caídas do céu


Była sobie kiedyś mała dziewczynka, której umarł ojciec i matka, a była tak biedna, że nie miała izdebki, aby w niej mieszkać, nie miała łóżeczka, by w nim spać, nie miała nic prócz odzienia na sobie i kawałeczka chleba w ręku, który podała jej czyjaś pełna miłosierdzia ręka. Była za to dobra i pobożna. A ponieważ opuścił ją cały świat, w ufności swej poszła w pole do dobrego Boga.
Spotkała biednego człowieka, który rzekł: "Ach, daj mi coś do jedzenia, jestem bardzo głodny." Podała mu cały kawałeczek chleba i rzekła: "Niech ci Bóg błogosławi" i poszła dalej. Potem przyszło dziecię, które rzekło pełne żalu: "Zimno mi w głowę, daj mi coś, czym mogłabym się okryć." Zdjęła więc czapkę i dała mu. A gdy uszła jeszcze trochę, znowu przyszło dziecię, a nie miało ono na sobie kaftanika i marzło, dała mu tedy swój, troszkę zaś dalej, pewne dziecię poprosiło ją o surducik, oddała i go.
W końcu doszła do lasu, a gdy zrobiło się ciemno, przyszło pewne dziecię i poprosiło o koszulinę. Pobożne dziewczę pomyślało sobie. "Jest ciemna noc i nikt cię nie widzi, możesz oddać i swą koszulę." Zdjęła więc koszulę i ją oddała. A gdy tak stała i niczego więcej nie miała, z nieba poczęła spadać gwiazdy, a były to czyste talary, a choć właśnie oddała swą koszulinę, miała na sobie nową. A była ona z najdelikatniejszego płótna. Zebrała tedy sobie talary i była bogata aż po życia kres.


Tłumaczył Jacek Fijołek, © Jacek Fijołek
Era uma vez uma pobre menina, cujos pais haviam morrido. Era tão pobre, que não tinha nem quarto para morar, nem caminha para dormir; nada mais possuía além da roupa do corpo e um pedacinho de pão, que uma pessoa caridosa lhe havia dado.
Contudo, era a menina muito boa e piedosa.
Como se achava completamente abandonada de todo o mundo, pôs-se a vaguear de cá e de lá pelos campos, confiando-se à guarda do bom Deus.
No caminho, encontrou um mendigo, que lhe disse; - Pelo amor de Deus, dá-me alguma coisa para comer! Estou com tanta fome!
A menina deu-lhe o pedaço de pão que tinha, dizendo-lho:
- Deus te ajude.
E continuou o caminho. Logo depois encontrou uma menina que chorava e disse-lhe:
- Tenho tanto frio na cabeça! Dá-me alguma coisa para cobrir-me.
Ela tirou, prontamente, o gorro e deu-lho.
Pouco mais adiante, encontrou outra menina que estava transida de frio e não tinha sequer um jalequinho para se agasalhar. Ela despiu o seu e entregou-lho. Finalmente, mais além, outra menina pediu-lhe a saia; ela imediatamente deu-lhe a sua.
Por fim, chegou a um bosque e já caía a noite; aproximou-se-lhe outra menina e lhe pediu a camisinha; a boa criatura pensou:
- E' já noite escura, ninguém me verá. Portanto, posso bem dar-lhe a minha camisa.
Despiu-a e entregou-lha.
Depois de ficar sem nada, sem um farrapo no corpo, ficou lá no bosque muito sozinha. Mas, no mesmo instante, as estreias do céu puseram-se a cair, e ela viu, com assombro, que eram lindas moedas reluzentes.
E, embora ela se tivesse despojado da sua camisinha, tinha uma completamente nova, de finíssima cambraia a cobrir-lhe o corpo. Então, apanhou e recolheu nela as lindas moedas e ficou rica para o resto da vida.