Czy nie dość już tych bzdur?
Widziałem jeszcze pług, co orał bez konia czy wołu, widziałem roczne dziecko, jak toczyło cztery kamienie młyńskie z Ratyzbony do Trewiru, a z Trewiru do Strasburga, i jastrzębia płynącego po Renie - i nikt mu tego nie bronił. Słyszałem wrzaski ryb, których jazgot aż do nieba docierał. Słodki miód jak potok płynął z doliny aż na sam szczyt wysokiej góry - dziwne to są historie. Dwie wrony kosiły łąkę, dwa komary budowały most, dwa gołębie skubały wilka, dwoje dzieci podrzucało w górę parę koźląt, dwie żaby młóciły zboże. Dwie myszy wyświęcały biskupa, dwa koty wyszarpywały niedźwiedziowi język z pyska. Nagle przybiegł galopem ślimak i zatłukł dwa dzikie lwy. Golibroda golił kobiecie brodę, dwoje niemowląt kazało matce siedzieć cicho. Dwa charty wyciągały z wody młyn, a przyglądała im się stara szkapa, mówiąc, że dobrze robią. Na podwórzu cztery rumaki z całych sił młóciły żyto, dwie kozy rozpalały ogień, a czerwona krowa wrzucała do pieca bochenki chleba.
A wtedy kura zapiała:
Kukuryku! kukuryku!
Koniec bajki i po krzyku!