O, święta AnnoTymczasem za ołtarzem stał zakrystian i wszystko słyszał. Po chwili zawołał skrzekliwym głosem:
Pomóż niebodze
I postaw męża na mej drodze,
Mieszka tuż blisko, za bramą,
Ty go znasz przecie,
O, święta Anno!
Nie dostaniesz go!Dziewczynie się zdawało, że to dzieciątko stojące u boku świętej Anny tak się z nią droczy. Rozzłościła się więc i krzyknęła:
Nie dostaniesz go!
- Ple, ple, ple, głupi smarkaczu, cicho, pozwól matce mówić!